W moje tłuste paluszki wpadła do pomalowania drugi raz bardzo fajna figurka Astoratha. Niestety tak jak poprzednia jest z finecastu. Myślałem, że to mój egzemplarz miał za dużo bąbelków i gorzej być nie może, jednak byłem w błędzie.
Z większych robót to musiałem lepić trzy wielkie otwory na naramiennikach długości kilku milimetrów. Pergaminy w jednym miejscu miały dziurę na wylot w drugim brakowało kawałka krawędzi. Spód głównego silnika i dwa metalowe elementy u dołu były posiatkowane jak nieszczęście. Jednak od czego jest GS hehe.
Plecaczek i skrzydełka są już zrobione, trzymałem się sprawdzonych rozwiązań :
z lekkimi modyfikacjami.
Jutro zajmę się właściwą figurką.
Pięknie się zapowiada!
OdpowiedzUsuń