piątek, 21 października 2016

Zabić Pattona - Bill O`Reilly i Martin Dugard - prawie recenzja

A teraz coś z innej beczki - profesjonalna recenzja ;). Post ten w 77,5% powstał pod koniec lutego tego roku, i tak czekał w wersji roboczej aż do teraz. W moim przypadku malowanie figurek walczy o czas z innymi zainteresowaniami, między innymi z książkami, więc raz na jakiś czas wrzucę coś w tym temacie, za co przepraszam. 


"Nie tylko wystrzelamy tych sukinsynów co do jednego, lecz także wyprujemy z nich flaki, których użyjemy do smarowania gąsienic naszych czołgów." - George S. Patton

Tak jak wspomniałem wcześniej nie samymi figurkami człowiek żyje, więc chciałbym się podzielić wrażeniami z przeczytanej ostatnio książki. Będzie to już kolejna pseudo/prawie recenzja zupełnie nie pasująca do tego bloga.

Przedmiotowa pozycja dotyczy postaci, która od zawsze wzbudzała moją ciekawość, ale jakoś nigdy nie miałem okazji przeczytać książki na jej temat.

Pierwszy raz, o kimś takim jak Patton, dowiedziałem się z filmu w reżyserii Franklina J. Schaffnera "Patton", który obejrzałem będąc małym szkrabem. W główną rolę wcielił się George C. Scott. Samo to, iż po około 20 latach mniej więcej pamiętam ten film, chyba dobrze o nim świadczy, ale i tak trzeba będzie go sobie odświeżyć. W tym miejscu polecam gorąco inne starsze filmy np. "O jeden most za daleko", "Ślicznotka z Memphis"( no dobra, ten nie jest taki stary), troszkę lżejszy "Złoto dla Zuchwałych", fajne II wojenne kino. 

Wracając do książki, recenzję chyba trzeba zacząć od przedstawienia autorów. Jeżeli wierzyć krótkim informacjom z okładki książki, jeden z nich to gwiazda telewizji Fox News i autor książek z serii "Zabić..."

(szybkie wklepanie nazwiska w Google) 

.....

Drugi natomiast jest ponoć autorem wielu historycznych książek. 

(szybkie wklepanie nazwiska w Google)

.....

W obu przypadkach nazwiska ani zdjęcia nic mi nie mówią.

Książka została wydana przez wydawnictwo Rebis, czyli wiadomo, twarde okładki i ładny papier. Jest kilka stron ze zdjęciami i co ważne, są też mapki, tak więc człowiek nie czuje się całkiem zagubiony, gdy czyta o różnych działaniach wojennych.

Ilustracja na okładce dobrze oddaje charakter książki, gdyż na jej kartach splatają się losy wszystkich przedstawionych postaci. Należy jednocześnie zaznaczyć, iż nie są to wszyscy bohaterowie "Pattona". 

Dużym plusem jest to, że poznajemy bohaterów książki w sposób iście hmmm wołoszański. Czytając książkę czułem się jakbym oglądał/słuchał/czytał "Sensacje XX wieku". Coś jak fabularyzowany dokument. Nie mamy tutaj do czynienia z suchym przedstawianiem faktów, ale jakby jesteśmy świadkami różnych scenek, które są przed nami odgrywane (pasuje tu chyba słowo "plastycznie"). 

Raz znajdujemy się w Teatrze Bolszoj i towarzyszymy młodej primabalerinie Oldze Lepieszyńskiej, która ma zaraz dać występ przed pełną publicznością, a zaraz potem przenosimy się do Bostonu, gdzie Franklin Delano Roovelt przygotowuje się do wygłoszenia ostatniej w swoim życiu mowy wyborczej. Innym razem zawitamy do bunkra Hitlera i będziemy też towarzyszyć amerykańskim żołnierzom odpierającym niemieckie ataki na miasteczko Bastogne. Cała książka składa się właśnie z takich scenek, które wszystkie razem splatają się w jedną całość.  Może wydawać się to trochę chaotyczne, ale czytało mi się to szybko i przyjemnie. 

Książka oczywiście kończy się [ Spoiler Alert! ;P ] tajemniczym wypadkiem i śmiercią głównego bohatera.

Następnie mamy streszczenie losów innych bohaterów, Przemówienie Pattona do żołnierzy amerykańskich 3.Armii z 5 czerwca 1944r. i opis źródeł.

Jeżeli chodzi o wartości merytoryczną trudno mi ją ocenić, gdyż moja wiedza odnośnie tego okresu nie jest tak duża. Nadmienię tylko, iż autorzy przytaczają kilka smaczków i ciekawostek, które wzbudziły we mnie chęć sięgnięcia do innych książek i poszerzenia swojej wiedzy w tym zakresie, co chyba dobrze świadczy o książce

W jednym miejscu zapaliła mi się czerwona lampka. Przy opisie generała Pattona, autorzy wspominają, iż generał nosił przy sobie dwa colty, których rękojeści były wykonane z masy perłowej... hmmm  dobrze pamiętam, że w filmie zapytany o to generał odpowiedział w swoim stylu, że masy perłowej używają tylko geje a rękojeści jego coltów są z najprawdziwszej kości słoniowej. Kolejna rzecz, którą trzeba sprawdzić.

Tak więc, jeżeli chodzi o mnie to polecam. Myślę, że jest to dobra książka na początek dla kogoś kto chciałby poznać barwną i kontrowersyjną postać. Dla niektórych może i jest kontrowersyjna, ale dla mnie, jak na razie, jest to postać która miała swoje zasady i mocno się ich trzymała. Patton mówił co myślał, nie bawił się w żadne poprawności polityczne, brzydził się politycznymi hipokrytami i nie lubił czerwonej zarazy, za co ma u mnie wielkiego plusa :). 

Kolejne pozycje jakie chciałbym w tym temacie przeczytać to:

"Wojna jak ją poznałem" - George S. Patton
"Generał Patton" - Stanley Hirshson

Pora więc zacząć przeglądać księgarnie internetowe.

[Edit] Już widzę, że będzie problem z dostępnością tych książek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz